Organizacja jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo, dlatego wszystkie trzeba wzmacniać. Nowoczesny networking, realne oparcie dla każdej firmy członkowskiej, która będzie go potrzebować, silne wsparcie informacyjne. Nowemu przewodniczącemu zadajemy konkretne pytania m.in. o to, czego firmy mogą oczekiwać od nowego zarządu i jego wizji oraz jakie korzyści przyniesie im przynależność do organizacji.
Z Piotrem Gawarą rozmawia Joanna Turakiewicz-Pietras.
Wiesz, że wielu ciekawi twoja osobista motywacja? Jesteś na etapie, w którym mógłbyś złapać trochę luzu, a bierzesz na siebie odpowiedzialność, która wymagać będzie nie lada roboty…
Oby nie.(śmiech)
Na razie wymaga, więc dlaczego?
Po pierwsze, usłyszałem od kilku osób: „Piotr wydajesz się być właściwą osobą, by uspokoić sytuację, bo działasz na rynku bezkonfliktowo od 28 lat, utrzymujesz dialog, szanujesz ludzi.” Podjąłem się tego, ponieważ dostałem kredyt zaufania jeszcze przed wyborami. Poproszono mnie m.in. o uporządkowanie wizerunku organizacji. Chcę wzmacniać pozytywne emocje: zmienić wizerunek, postawić na nową szatę graficzną, zaangażować osoby, które mają pasje, zbudować dobrą relację z pracownikami biura.
Dwa. Trochę pomogła mi moja firma, bo jak wiesz, jesteśmy w trakcie procesu wdrożenia sukcesji naturalnej. Trochę obowiązków przekazaliśmy już młodemu pokoleniu, co skutkuje tym, że tego czasu jest trochę więcej.
Trzy. Ja jestem „zwierzęciem” projektowym i traktuję OPZL jak projekt, którego się podjąłem. W każdym projekcie zawsze najważniejsze jest… dobro projektu. Ma on swój deadline i cele, które w tym deadlinie trzeba dowieźć. Podjąłem się tego i… zobaczymy.
Co ma przynieść ten projekt? Jakie są cele?
Dla mnie najważniejsze jest, żeby organizacja miała wartość dodaną. Wartością, jaką chcemy zbudować na pewno, jest networking – biznesowa przestrzeń regularnej wymiany poglądów i doświadczeń, a przede wszystkim „matchowania” firm między sobą.
Czy nie obawiasz się, że z networkingu nie skorzystają wszyscy? Może to nie jest oferta dla każdej branży? Małe, jednoosobowe firmy świadczące usługi budowlane, instalacyjne,fryzjerskie…
Nie zgadzam się z tym podejściem. Kiedy uczestniczyłem w networkingu realizowanym przez Bartka Benewiata z Reprezentuj.pl, który robi to bardzo dobrze i którego zaprosiliśmy do współpracy z OPZL, widziałem tam wiele mikro i małych firm. To właśnie dla nich wartościowa rzecz: przyjazne miejsce spotkań, być może połączone z prezentacją lokalnych win, przy cichej muzyce, bo tak się dziś robi biznes. Drugim aspektem jest kanał komunikacji. Bardzo chcę ożywić portal OPZL. Zaprosiłem do tego Krzysztofa Skotnickiego – twórcę marki The ARQ, bo wiem, że potrafi to doskonale. Tworzy między innymi bardzo profesjonalne live-y, a to jest dzisiaj top trend, jeżeli chodzi o komunikat. Chcemy wykorzystać je, by łączyć ludzi, prezentując ich w wielu nurtach, m.in. poprzez ich pasje. Mówię tutaj choćby o Pawle Mierzejewskim, twórcy marki Il Viccolo, czy Tomaszu Napieralskim z Thiele i jego pasji do Porsche. Mamy osoby, które życie spędzają na działalności charytatywnej, jak prof. Bogumiła Burda i jej aktywność w „Kiwanis”
, „Nerce” i siedmiu tysiącach innych. (Śmiech). W sporcie jest Damian Worchacz, który został właśnie przewodniczącym SKM-u – też całe życie poświęca pasji. Takich ludzi i ciekawych tematów okołobiznesowych jest sporo. Nie zawsze biznes to pieniądz. Czasami biznes to działanie
prospołeczne. To jest właśnie w moim mniemaniu nowoczesny marketing – środki przekazu docierające do młodego pokolenia, które też już wchodzi dzisiaj w biznes. Nie funkcjonuję na Tik
Toku, ale może i tam trzeba zaistnieć. Nie wiem, nie znam się, pozostawiam to jurysdykcji specjalistów i wiem, że zrobią to dobrze. Bartek Benewiat,Krzysztof Skotnicki i będzie petarda.
Piotr Gawara
Przewodniczący OPZL
Wizerunkowo brzmi świetnie, ale zapowiadałeś też wymiar bardzo praktyczny…
To druga sprawa, której mocno mi brakuje: portal, w którym znajdą się wszelkie biznesowe informacje. Tak naprawdę nie ma dziś takiej mapy dotacji, bardzo intuicyjnej, gdzie przedsiębiorca bezpłatnie może dowiedzieć się, jakie są aktywne programy, gdzie może aplikować, ale też znaleźć biznesowych partnerów. Uważam też, że każda firma członkowska powinna zostać starannie skatalogowana, jej oferta naprawdę dobrze opisana z zastosowaniem odpowiednich kluczy, ułatwiających precyzyjne dopasowanie wyników. Dla przykładu, kiedy szukałem ostatnio dla Gampa firm oferujących leasing pracowniczy, wyszukiwarki wyrzucały mi w wynikach te rekrutujące pracowników, przez co tylko zmarnowaliśmy czas. W końcu skontaktowałem się z dyrektor OPZL i okazało się, że takie firmy są w naszej organizacji. Dostałem do nich namiary, ale musiałem po nie zadzwonić do biura.
A nie każdy zadzwoni..
Dokładnie! Ja sam bym na to nie wpadł, gdybym nie był przewodniczącym. Dzisiaj wiem, że takie możliwości są. Kolejny przykład: na zaproszenie Urzędu Marszałkowskiego przyjeżdża do Zielonej Góry delegacja z Chin. Dostaliśmy informację, jakich kontaktów od nas potrzebują. Sęk w tym, że ich nie mamy, więc musimy tych danych szukać. Wiemy stąd, że potrzebujemy narzędzi, które na przyszłość zapewnią nam dostęp do danych od ręki. Przygotowaliśmy z Joanną Zielińską, Radkiem Grechem i Krzysztofem Skotnickim plan działań w tym zakresie. Jeśli odpowiednio go wdrożymy, przyniesie wiele korzyści. Co więcej, dla firm, które nie mają budżetu marketingowego
to może być jedyna forma zaistnienia w mediach i dobrze spozycjonowanej biznesowej przeglądarce. W ramach składki otrzymają profesjonalny opis przygotowany przez specjalistów w OPZL ze wsparciem Krzysztofa Skotnickiego – właściciel topowej agencji Kingslayer Studio…
Zdarzyła mi się ostatnio rozmowa z członkiem organizacji. Powiedział, cytuję: „Oczekiwania są takie, że OPZL będzie reprezentować i wspierać nawet najmniejsze firmy np. w sporach z samorządami. Jest nam potrzebna silna organizacja, z którą będą się liczyć inne podmioty.”
I to jest trzecia rzecz, której mi brakuje – organizacji, która wstawi się za członkiem. Mamy świeże przykłady LCL Holding, czy Lumina Metals, gdzie pojawił się konkretny problem i wtedy użyliśmy siły tych niemal 350 członków zatrudniających ok. 20.000 pracowników. Z takim głosem lokalna, samorządowa administracja powinna się liczyć. Wiem, że nasz głos jest teraz
naprawdę słuchany i dobrze odbierany. O to trzeba dbać – żebyśmy mieli twardą pozycję.
Lumina Metals i LCL Holding to spore firmy. Może takim łatwiej pomóc?
Uważam, że nieistotne czy firma jest duża czy mała – jest członkiem organizacji, a o każdego członka należy zadbać, bo organizacja jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo. Jeżeli mikroprzedsiębiorstwo będzie potrzebowało wsparcia, to uważam, że obowiązkiem organizacji jest zainteresować się tematem i początkowo w skali mikro, a potem makro rozwiązać problem. A przynajmniej być głosem, który dotrze do administracji. A ta – jak pokazują doświadczenia ostatnich tygodni – nie jest świadoma istnienia wielu problemów. To są na chwilę obecną dwa odrębne światy. Budowanie mostów między nimi uważam za statutowy cel organizacji. Do takiej właśnie postaci chcemy update-ować OPZL.
My, czyli zarząd? Jakie zadania stawiasz przed członkami gremium?
Działamy polityką drobnych kroków. Pierwszym jest tworzenie branż tematycznych – do każdej przypisany jest członek zarządu. Mamy na razie pierwsze trzy, które zaczynają działać. Sekcja
numer jeden – #Marketing – już widzimy efekty. Dwa – Badania i Rozwój +AI – duża aktywność Justyny Patalas-Maliszewskiej, Radosława Grecha oraz wyznaczonego koordynatora czyli Karola Dąbrowskiego. Mamy zaangażowanie uniwersytetu. Mam nadzieję, ze to będzie taki gamechanger w naszej organizacji. Sekcja trzecia – TSL+F, czyli Transport, Spedycja, Logistyka + Fulfillment – zaangażowany członek: Mateusz Oleksiejuk. Dostałem już plan spotkań, regulamin, propozycje. Wprowadziłem modyfikację, uzyskałem akcept, dziś idzie na zarząd. Zawiązują się kolejne sekcje. Budujemy scenę dla wielu bohaterów i to muszę dowieźć, bo w tej intensywności żaden lider nie wytrzyma. Ale żeby porwać zarząd… przykład idzie z góry. Jeśli wszyscy zobaczą, że ja naprawdę pracuję, wówczas się zaangażują.I wydaje mi się, że to się właśnie dzieje.
Mawiasz, że wiesz, że za trzy lata zostaniesz rozliczony ze swoich obietnic.To dobry motywator?
Ja zawsze pracuję na celach, a cele muszą być mierzalne i osiągalne. Jeżeli założymy, że wszystkie nasze działania to projekty, które mają swoje deadline-y, wskaźniki i mierniki, a kadencja przewodniczącego trwa trzy lata, to rozliczenie staje się banalnie proste. Świadomie, jako osoba, która ukończyła zarządzanie projektami na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu, mając wiedzę i posługując się nią w życiu, uważam, że wszystko jesteśmy w stanie rozliczyć. Niech więc życie oceni, kim jest Piotr Gawara.