Biznes

Moja pasja – moja praca

Moja pasja – moja praca

Szczęśliwi Ci, których praca jest ich pasją. O projektowaniu i tworzeniu gier video opowiada Michalina Szeląg, uczestniczka projektu „Lubuski Biznes ma Power”. Rozmawia Beata Przybylska.

 

Jest Pani uczestniczką projektu „Lubuski Biznes ma Power”. W ramach projektu założyła Pani firmę Liquid Darkness Michalina Szeląg. Przyznam, że Pani pomysł na działalność gospodarczą jest nietuzinkowy. Czym dokładnie zajmuje się Pani firma?

Projektuję i tworzę gry wideo. Jako jednoosobowe studio deweloperskie zajmuję się zarówno oprawą graficzną, fabułą, animacjami, jak i kodowaniem. Dzięki łatwemu dostępowi do informacji w sieci i znajomości języka angielskiego, jestem w stanie wszystkim zająć się oraz popełnić i naprawić każdy błąd. W tej branży popełnianie błędów jest wskazane, można się na nich uczyć, ale przede wszystkim niektóre można zaimplementować na stałe i nazwać featurami.

Skąd wziął się pomysł na prowadzenie działalności wydawniczej w zakresie gier komputerowych i skąd czerpie Pani inspiracje?

Zawsze lubiłam grać w gry komputerowe. Miałam swoje ulubione tytuły, które zagrywałam na domowym, wspólnym komputerze jeszcze zanim nauczyłam się go samodzielnie włączać. Jako dziecko miałam zwyczaj gubienia płyt, więc dość szybko musiałam nauczyć się z tym radzić – bez płyty nie można było włączyć moich ulubionych gier, sytuację ratowało tzw. crackowanie. Moralnie ambiwalentne, ale bardzo przydatne, było też moimi początkami pracy z komputerem.

Z wiekiem zaczęłam zauważać niedobór tytułów, w które chciałabym zagrać. Moją pierwszą reakcją było: szukać dalej albo poczekać, aż się jakieś pojawią, ale w końcu zaczęłam stawiać pierwsze kroki jako game dev, realizując nadmiernie ambitny projekt. Wiele miesięcy później, niezniechęcona swoim brakiem umiejętności, zaczęłam prawdziwą pracę nad debiutem. Pierwszą grą, którą jestem gotowa podzielić się z szerszą publicznością i za którą będę pobierała opłatę jest Victorian Debutante.

Inspiracje czerpię z najmniej spodziewanych miejsc i chwil w życiu. Na pomysł tej interaktywnej powieści wizualnej wpadłam podczas jednego z wykładów na uczelni. Nie dlatego, że się nudziłam, ale dlatego, że cały przedmiot był o erze wiktoriańskiej i tamtego dnia mówiliśmy o roli i oczekiwaniach wobec kobiet. Jeden z moich ulubionych przedmiotów.

Jak udział w projekcie pomógł Pani w uruchomieniu działalności gospodarczej?

Dowiedziałam się, jak prowadzić i zarządzać firmą. Dzięki dofinansowaniu mogłam zlecić stworzenie muzyki profesjonaliście i zainwestować w lepszy sprzęt, a także również wykupić dostęp do platformy elearningowej, co znacznie przyspieszyło mój rozwój umiejętności programistycznych.

Niestety, przez parę miesięcy przed premierą, kiedy gra nie jest jeszcze dostępna w sprzedaży, marketing i koszty prowadzenia działalności mogą ukrócić wielkie marzenia o międzynarodowym sukcesie. Na szczęście, projekt przewidział ciężkie początki prowadzenia własnej działalności gospodarczej, i za księgowość, składki zdrowotne i marketing mogę opłacić ze wsparcia pomostowego. Jestem za nie ogromnie wdzięczna, bo na wczesnym etapie tworzenia świadomości marki, reklama pożera środki jak czarna dziura.

Rynek gier coraz bardziej się rozwija, coraz więcej osób organizuje spotkania towarzyskie, podczas których popularne są gry planszowe. Jakie szanse upatruje Pani dla siebie względem konkurencji i czy są jakieś bariery wejścia na ten rynek?

Przy odpowiedniej determinacji i otwartości na wyzwania każdy dziś może zostać game developerem. Istnieją kursy, tutoriale, poradniki i boot campy dla osób, które chcą się uczyć, więc nie trzeba już kończyć studiów. Warto na pewno jest znać język angielski, ponieważ poza samym stworzeniem gry, należy ją zaprezentować i wystawić, żeby ludzie mogli ją zobaczyć i kupić. Nawet jeżeli ktoś znajdzie odpowiedniego wydawcę i nie będzie musiał sam zajmować się sprzedażą i marketingiem, nadal trzeba posiadać przynajmniej podstawową znajomość tego języka – przyda się do komunikacji na dalszym etapie rozwoju lub, przy odrobinie szczęścia, z fanami.

Wiem, że kończy Pani już pracę nad nową grą Victorian Debutante, mogłaby Pani zdradzić kilka szczegółów dotyczących gry?

Tak, w tej chwili kończę prace nad Victorian Debutante, powieścią wizualną, w której gracz wciela się w młodą kobietę przygotowującą się do debiutu przed królową i jej najbliższą rodziną. Gra jest osadzona w niesprecyzowanym okresie ery wiktoriańskiej i umożliwia doświadczenie realiów życia codziennego wyższej klasy w dwudziestu sytuacjach. Każda sytuacja ma cztery rozwinięcia, a wszystkie wybory prowadzą do jednego z czterech zakończeń. Po premierze planuję nadal rozwijać projekt i dodawać nową zawartość, m. in. umożliwiającą zagranie osobom niedowidzącym lub niewidomym oraz dodatek, w którym gracz będzie mógł poznać dalsze losy debiutantki już po pierwszym zakończeniu.

Jakie są Pani plany na przyszłość?

W najbliższych miesiącach, kiedy zupełnie skończę Victorian Debutante i dodatek, który roboczo nazywam Ever After, planuję rozwijać tytuł, w którym gracz wcieli się w hakera pracującego w Dark Webie i którego zadaniem będzie odzyskanie kompromitujących materiałów dla klientów. Ze względu na zawarte w niej treści będzie to gra skierowana do dorosłych, ale mimo zawężenia puli potencjalnych kupujących, spodziewam się większego zainteresowania niż Victorian Debutante.

Myśląc o dalszej przyszłości, marzy mi się wydanie paru większych tytułów, nad którymi mogłabym pracować w zespole i portować je na konsole takie jak PlayStation, xBox i Nintendo Switch.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę we własnym imieniu i imieniu naszych czytelników powodzenia w rozwijaniu swojej działalności.

Poprzedni artykuł

Polski biznes zyska, czy straci na elektromobilności?

Czytaj więcej
Następny artykuł

Krajowy Fundusz Szkoleniowy

Czytaj więcej

ul. Reja 6, 65-076 Zielona Góra
Tel. 784 641 622
E-mail: a.goliczewska@opzl.pl