
O konieczności szukania nowych rozwiązań w celu uniknięcia kryzysu w Polsce, z Prezesem Zarządu firmy FAF Polska Sp z o.o. rozmawia Beata Przybylska z OPZL.
Firma FAF działa na rynku od 30 lat, a w Polsce od blisko 23 lat. Zajmujecie się państwo produkcją przenośników taśmowych oraz systemów dozowania dla wytwórni mieszanek mineralno-asfaltowych, a Wasze produkty trafiają do firm na całym świecie. Jak na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat zmienił się rynek? Jego zapotrzebowanie? Wymagania?
Wszystko się zmieniło, dzisiaj jest to inny świat niż ten dwadzieścia parę lat temu. Wcześniej nie byliśmy w Unii Europejskiej, a teraz w niej jesteśmy. Kiedyś nie było warunków dotyczących ochrony środowiska, a w tej chwili są. Ochrona środowiska poszła bardzo do przodu, w związku z czym instalacje do wytworzenia mieszanki mineralno-asfaltowej są o wiele droższe, robi się ich mniej, ale są o wiele większe, bardziej ekonomiczne i nowocześniejsze. Dziś nie robi się już asfaltu z kruszyw wydobywanych w kopalniach czy materiałów mineralnych, które się wydobywa z ziemi tylko kładzie się nacisk na materiały budowlane z recyklingu, destruktu asfaltowego, który może być ponownie użyty w budownictwie.
To jest duża zmiana w tej branży.

Zmiany w gospodarce, pandemia COVID 19, wojna na Ukrainie, jak wpłynęły na prowadzoną przez państwa działalność?
Pandemia COVID 19 nie wpłynęła istotnie na naszą branżę, natomiast wojna na Ukrainie i rosnąca inflacja wpłynęła w gigantyczny sposób. Ostatnie dwa lata to były najgorsze dwa lata w historii naszej firmy. Inwestorem końcowym w naszej branży są gminy i państwo jako takie, w wyniku wzrostu inflacji inwestorzy stracili pieniądze, które „zjadła” inflacja. I tak załóżmy inwestor posiadający 10 mln zł na wykonanie 10 km drogi, w wyniku wzrostu inflacji za te same 10 mln może sobie pozwolić na wykonanie 5 km drogi – ceny oczywiście podaję jako pokazujące proporcje nie rzeczywiste koszty. Z kolei wykonawca, czyli firma wykonująca zlecenie dla danego inwestora, przy realizacji zamówienia na 10 km drogi musiałby zakupić nową maszynę, natomiast przy zamówieniu o połowę mniejszą, taka inwestycja w nową maszynę byłaby dla niego nieopłacalna i będzie próbował zrealizować dane zlecenie starą, podreperowaną maszyną. A z drugiej strony duża część budżetu państwa pochodząca z podatków została przeznaczona na zbrojenia, od dwóch lat zostały zredukowane środki na drogownictwo i infrastrukturę, co spowodowało dość duże zahamowania w inwestycjach infrastrukturalnych. Myślę tutaj o szeroko pojętym rynku europejskim, nie tylko polskim.
W tej chwili trochę się to zmienia, ten rok jest lepszy. Udział naszego obrotu w Polsce to zaledwie 1-2%, czyli 98% wyprodukowanych przez nas maszyn i urządzeń eksportujemy od Australii po Stany Zjednoczone. Tak więc, to co mówię dotyczy tak naprawdę całego świat. Jeśli chodzi o Polskę, to mamy jakieś ożywienie, ale to jest tylko lokalnie, zaledwie kilka inwestycji. Trochę realizujemy zleceń związanych z budową infrastruktury wokół przyszłej elektrowni atomowej, a także dróg związanych z trasą Via Baltica oraz obwodnicami miast Polski.

Czy Pana zdaniem wzrost kosztów zatrudnienia w Polsce wpływa na poziom zatrudnienia w Polsce?
Produkcja z Polski zaczyna uciekać. Ostateczna wartość wyrobu zależy m.in. od kosztów pracy i jego wytworzenia, a te w Polsce stale rosną. Co z tego, że dam komuś 100 zł więcej zarobić, jeśli on finalnie otrzyma zaledwie 40 zł na rękę? Kiedyś zatrudnialiśmy 150 osób w Polsce i 49 w Niemczech, dzisiaj zatrudniamy niecałe 50 osób w Polsce i 19 w Niemczech. Od 13 lat jestem szefem w tej firmie i przez 10 lat dobrze funkcjonowaliśmy. A w tej chwili tracimy rynek, bo jesteśmy za drodzy. Produkcja w Polsce przestaje się opłacać, a to spowoduje, że produkcja pójdzie dalej. Teraz tracimy prostą produkcję na rzecz Turcji.
Jeśli nie zainwestujemy w nowoczesne Know How, w nowe technologie czy nowe sposoby wytwarzania, czy w ogóle się nie przebranżowimy na coś innego, to ja w perspektywie najdalej 10-ciu lat widzę w Polsce kryzys. Z taką sytuacją obecnie mamy do czynienia w Niemczech. My produkujemy de’facto na eksport, mamy niewiele swoich produktów z czystą myślą techniczną „Made in Poland”, raczej produkujemy dla kogoś, ale jeśli ten ktoś ma „czkawkę”, to my będziemy mieć duży problem.
Dziękuję za rozmowę,
Beata Przybylska